Po opijaniu sukcesu całego dnia i nocnym powrocie chłopaków na GSach (około 2 w nocy) bolą nas trochę głowy. Ruszamy z miejscowości Tata. Jak zwykle poranek jest dosyć rześki, niby Afryka ale wysokość robi swoje. Kilkanaście kilometrów asfaltu i wbijamy się w drogi gruntowe. Kilku minut jazdy w terenie wszyscy zatrzymujemy się i..........................
Całość fotorelacji na blogu, prawy górny róg.podróże motocyklowe wyprawy motocyklowe